Joanna Łańcucka

Stara Słaboniowa i spiekładuchy

literatura piękna


„Stara Słaboniowa i spiekładuchy” Joanny Łańcuckiej. Książkę wydało w Gdańsku w 2017 roku wydawnictwo Oficynka. Zadbano o stronę edytorską, odpowiedni rodzaj i wielkość czcionki, przyczyniają się do tego, że jest „światło” na  stronie (linijki nie są zbyt mocno zbite, jest między nimi odpowiednia przestrzeń), wydanie  uzupełnione jest czarno-białymi ilustracjami autorki z wykształcenia plastyczki. Wszystkie te cechy powodują, że jest to bardzo ciekawe wydanie od strony edytorskiej, oczywiście nie pomijając faktu świetnej historii.



W jaki sposób trafiłam na tę książkę? Wyłowiła ją z internetowych głębin polskiego rynku wydawniczego moja koleżanka, której uwagę przyciągnęła ilustracja z okładki. 


Superbohaterowie istnieją w popkulturze, często ich pochodzenie związane jest z literaturą popularną (Superman, Kapitan Ameryka).


Tytułowa Stara Słaboniowa szczęśliwie nie przedarła się jeszcze do popkultury i jest lokalnym superbohaterem we wsi Capówka na wschodzie Polski. Teofila Słaboniowa to krzepka staruszka lat około siedemdziesięciu, mocno zgarbiona, o bystrym przenikliwym spojrzeniu, wdowa po mężu Henryku, mieszkająca w domku na pagórku z kotem Mruczkiem. Stara Słaboniowa ma do wypełnienia w życiu misję – chronić wieś od wszelkiego zła.


Poskromiła Kozła, najstraszniejszego ze strasznych nękającego Anecię Słaboszuków. Dała radę Kaukowi, który wiódł na zatracenie śliczną Justynkę. Odpędziła Kikimorę od malutkiej Klaudusi. Nie odpuściła Przypołudnicy, która zabrała Antka Sine Oko i szykowała się po Olusię, wnuczkę Słaboniowej. Pomogła sierżantowi Garsyji w rozwikłaniu morderstwa sprzed lat. A gdy we wsi zaczęły ginąć ludziom różne przedmioty, wytropiła mieszkającego w lesie sprawcę. W czasie pełni złapała do butelki Zmorę wyglądająca jak księżycowy pył.


Tak, Teofila Słaboniowa zasługuje na miano superbohatera. Nieustraszona, skuteczna w działaniu, zawsze blisko ludzi, zwierząt. Zauważająca piękno i moc natury. To nic, że nie ma super sylwetki i urody, czym często obdarzeni są superbohaterowie, ma za to urok osobisty, doświadczenie życiowe, siłę i moc, by walczyć ze słowiańskimi demonami i mówi lokalną gwarą. Nie nosi obcisłego wdzianka, podkreślającego super sylwetkę, na głowie ma chustę w kwiaty, chodzi, podpierając się laseczką, często rozmawia z nieżyjącym mężem, przemawiając do jego obrazu.


Polecam tę książkę czytelnikowi, który chce poznać świat słowiańskich demonów, ale przede wszystkim czytelnikowi, który lubi przyglądać się lokalnym społecznościom, życiu wsi w niesamowicie klimatycznym świecie wykreowanym przez Joannę Łańcucką.

Książka jest dostępna w zbiorach biblioteki w zamku.


Ag.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz